KOT W DOMU. INSTRUKCJA OBSŁUGI – RECENZJA KSIĄŻKI
W ostatnim tygodniu miałam przyjemność przeczytać książkę Kot w domu. Instrukcja obsługi autorstwa Barbary Sieradzan. Na początek parę słów o autorce. Barbara Sieradzan od 20 lat wiąże swoje życie prywatne i zawodowe ze zwierzętami. Od 2002 roku współpracuje z miesięcznikiem „Mój Pies”. Znana jest głównie z cyklu opowiadań satyrycznych „Między nami kocurami” publikowanych w miesięczniku „Kocie Sprawy”. Dodatkowo w tym samym miesięczniku prowadzi rubrykę „Lekarz weterynarii” oraz cykle „Koty warszawskiego ZOO” i „Koty krakowskiego ZOO”. Gościła okazjonalnie w innych pismach o tematyce zoologicznej takich jak „Kot” czy „Konie i rumaki”.
Po przeczytanej ostatnio ponad 450 stronicowej książki Kocie Mojo Jacksona Galaxy trochę się zdziwiłam, widząc książeczkę – 152 strony, która w spisie treści zapowiada podjęcie się omówienia wielu kocich problemów. Objętość książki może być traktowana jako wada i zaleta. Z jednej strony czytelnik nie zniechęci się ilością wiedzy, jaką musi przyswoić. Z drugiej strony może poczuć niedosyt. Niektóre z tematów omówione są w dużym skrócie.
Podoba mi się, że już na pierwszej stronie wyjaśniona zostaje kluczowa kwestia ,,To nie jest poradnik o wychowywaniu kota. To jest książka o tym, jak go nie wychowywać, ponieważ wychowywanie tego czworonoga nie ma żadnego sensu. To poradnik o tym, jak zrozumieć kota i umieć się z nim dogadać ku obopólnej korzyści.”
Książka podzielona została na 5 rozdziałów. Rozpoczyna się krótkim przedstawieniem kotów autorki: Melisy, Werbenki, Dymitra i Rysia.
I rozdział
Jest zbiorem informacji na temat kotów. Zapoznajemy się z chronologią kociego udomowienia oraz długą argumentacją dlaczego ,,Kot jest zdeklarowanym drapieżnikiem “. Dowiadujemy się kilku rzeczy o kocich zmysłach, roli pazurków, kościach i mięśniach. W tej części autorka stara się również przybliżyć wybieranie kota z hodowli i zestawić to z procesem przygarniania/adopcji dachowca.
II rozdział
Zajmuje się przekazaniem czytelnikowi wiedzy na temat kociej terytorialności, zachowań społecznych oraz znaczenia rytuałów w kociej codzienności. Tutaj pokrótce wspomniane zostaje prawidłowe wprowadzenie nowego kota do domu.
III rozdział
Skupia się na najczęstszych problemach, jakie napotyka koci opiekun. Załatwianie potrzeb po za kuwetą, gryzienie i drapanie, wskakiwanie na blaty i kilka innych. W tym rozdziale własnie brakuje mi dokładnego zagłębienia się w te wszystkie problemy. Mamy np.taki cytat ,,Podstawowy, weterynaryjny przegląd kota może wiele wyjaśnić”- w odniesieniu do problemów z kuwetą. Przekaz jak najbardziej właściwy. Autorka sygnalizuje potrzebę udania się z kotem do weterynarza. Nie robi tego jednak w sposób dostatecznie jednoznaczny i przekonujący, zwłaszcza dla początkującego właściciela.
IV rozdział
To miks sytuacji życiowych, z jakimi spotyka się każdy kociarz. Wizyty gości, wyjście do weterynarza, konieczność podawania tabletki. W tej części bardzo rozczarował mnie rozdział o diecie. Proponowanie podawania karmy suchej i mokrej, zachwalanie karm weterynaryjnych, namawianie do przechodzenia na karmy dla kastratów. Czyli dokładnie powielanie mitów i wszystko to z czym staram się walczyć na blogu.
V rozdział
Podsuwa sposoby na dogadanie się z kotem i zrozumienie jego natury. Poruszone zostają kwestie kociej mowy ciała, roli zabawy w życiu kota, a także szczególnej więzi łączącej kota z opiekunem. ,,Jeśli chcemy mieć bliskie relacje z kotem, musimy się o nie trochę postarać” to bardzo mądre zdanie, które powinien mieć z tyłu głowy każdy koci właściciel.
Podsumowanie
Książkę czyta się lekko, miło i przyjemnie. We wszystkich rozdziałach wplecione zostały historie z życia autorki i jej kotów. Większość poruszanych kwestii, zostało przerobionych, więc na własnej skórze. Kot w domu. Instrukcja obsługi bawi, momentami wzrusza i uczy. Tak jak wspomniano na początku, książka ta nie powinna być jednak traktowany jako poradnik. Zwłaszcza niedoświadczony koci opiekun nie wyłapie małych błędów i nieścisłości. Po za przytoczonym wcześniej fragmencie z dietą (nadającym się do wycięcia) nie podoba mi się jeszcze przyzwolenie autorki na swobodne wypuszczanie kotów z domu.
Książkę niezwykle wzbogacają ilustracje Magdaleny Gałęzia. Ciekawe, zabawne i idealnie dopasowane do poruszanej tematyki.
Leave a Reply